poniedziałek, 25 lipca 2011

Ljubljana, Słowenia

Wjazd na Słowenię kosztował nas 13 euro i trochę nerwów, kiedy już w Ljubljanie zorientowaliśmy się, że pani sprzedająca winiety nie oddała Bartkowi karty. Na szczęście na paragonie był numer telefonu, dzięki czemu upewniliśmy się, że karta nie została zgubiona, a pani zobowiązała się do jej odesłania.

(Koniecznie musimy też poinformować, że do załogi eurotripu dołączył Panduś Bibionek.)

Ljubljana okazała się być bardzo specyficznym miastem, jak na stolicę bardzo małym, ponieważ liczącym jedynie 250 tys. mieszkańców. Nasze wrażenie było takie, że jest zupełnie wyludniona i bardzo czysta. Swoje pierwsze kroki skierowaliśmy na stare miasto, które niestety niczym nas nie zachwyciło. Rzeczywiście wszędzie było ładnie, jednak most potrójny i ratusz z XV wieku nie zrobiły na nas takiego wrażenia, jak zapewniano w internetowym przewodniku po Słowenii. 









Zwiedzanie Ljubljany zajęło nam może trochę ponad dwie godziny, zobaczyliśmy całą starówkę, zamek na wzgórzu podziwialiśmy jedynie z daleka, kupiliśmy wyjątkowe ręcznie malowane kubki, na które wydaliśmy majątek. 




Kolejną rzeczą, o której trzeba powiedzieć, jest to, że na Słowenii mają bardzo tanie paliwo. Podczas gdy we Włoszech diesel średnio kosztował 1,45 euro, tak tutaj udało nam się zatankować za 1,21 euro! 

Jeszcze tego samego dnia, jadąc w otoczeniu przepięknego górskiego krajobrazu, znaleźliśmy się w Austrii.

1 komentarz:

  1. Bartku, mimo wszystko mam nadzieje, ze zablokowales juz karte. W takiej sytuacji raczej to powinno sie zrobic. Zwiedzanie Lubljany zatem poszlo wam szybko, ale milo, ze pamiatki bedziecie mieli z wielu miejsc, praktycznie z kazdego chyba??

    OdpowiedzUsuń