niedziela, 24 lipca 2011

Werona, Włochy

Bardzo przepraszamy za długi odstęp od poprzedniego wpisu, ale okazało się, że znalezienie dostępu do internetu we Włoszech wcale nie jest takie łatwe. Drugi dzień pobytu tam rozpoczęliśmy od przepysznej kawy z czekoladową łyżeczką, a następnie ruszyliśmy do Werony. Naszym celem było zarobienie na bilety do Gardalandu - parku rozrywki, który mieliśmy zwiedzać następnego dnia. I udało się: ciągu niecałych czterech godzin chłopakom udało się zarobić aż 80 euro (nasz nowy rekord!). Najlepiej oczywiście szło im pod domem Julii, pod którym było najwięcej turystów. 








Zadowoleni z dużego zarobku wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy nad jezioro Garda. Tam, nad samym brzegiem, zjedliśmy pyszną kolację (hiszpańskie kalmary i paprykarz szczeciński, popijane lokalnym Lambrusco) i spędziliśmy bardzo miły wieczór, odwlekając moment pójścia spać w aucie. Następny dzień był bardzo szalony...

2 komentarze:

  1. No to sie cieszymy, ze wszystko ok i ze w Weronie udalo sie wam pobic record zarobku nawet tego co udalo wam sie w Paryzu. Co do kolacji, ciekawi jestesmy jak mozna zmieszac kalmary, paprykarz i Lambrusco, a nastepnego dnia pojsc na atrakcje w gardaland, a szczegolnie rollercoster. Czy byly jakies niespodziewane efekty? Pozdrawiamy, Maciek i Sarah
    ps. mamy nadzieje, ze opiszecie jak bylo w gardaland

    OdpowiedzUsuń
  2. Obawiamy się, że w czasie eurotripu nasze żołądki przestawiły się na tryb wszystkożerców i już chyba nic nam nie zaszkodzi ;) Notki i kolejne zdjęcia będziemy stopniowo w wolnych chwilach dodawać. Serdeczne pozdrowienia z Graz w Austrii, za chwilę Wiedeń.

    OdpowiedzUsuń