Wreszcie nadszedł dzień, na który najbardziej z nas wszystkich czekał Adam. Wizyta w jednym z największych parków rozrywki w Europie - Gardalandzie. Po pobudce od razu udaliśmy się w stronę lunaparku (oddalonego od miejsca noclegu o około 10km), by nie stracić ani minuty z 13 godzinnego pobytu w nim.
Już na parkingu (który wcale nie znajdował się tak blisko wejścia) słychać było krzyki ludzi, którzy wpadli w szpony drapieżnego Raptora (najnowsza kolejka w Gardalandzie) lub wirowali na Blue Tornado (najszybsza z kolejek). Tuż przy bramie przywitał nas Dinozaur będący symbolem parku. Za chwilę znaleźliśmy się w krainie dobrej zabawy, emocji, strachu i... kiczu, który jednak w tym miejscu zupełnie nie przeszkadzał, tylko potęgował specyficzny charakter tego miejsca.
13 godzin okazało się idealnym czasem, by zaliczyć wszystkie atrakcje parku (no, może za wyjątkiem niektórych kolejek dla dzieci). Zakosztowaliśmy swobodnego spadku z kilkudziesięciu metrów, zjechaliśmy każdym możliwym rollecoasterem (faktycznie, nie da się nie krzyczeć!), płynęliśmy pontonami przez dżunglę, statkiem pirackim po podziemnych grotach, walczyliśmy z klątwą faraona, obejrzeliśmy seanse w kinie 4D... Ciężko jest wyliczyć wszystko, czego zdążyliśmy spróbować. Co najważniejsze - wcale nie było dużych kolejek do wejścia!
Zmęczeni, zadowoleni i wytrzęsieni na wszystkich atrakcjach wyszliśmy z parku o 23:00. Czekała nas kolejna noc w samochodzie, w trakcie której przewaliła się nad nami ogromna burza, a rano - szybki rajd do Wenecji i Bibione - włoskiego odpowiednika Łeby.
PS. Kalmary, paprykarz i Lambrusco posłusznie pozostały w naszych żołądkach.
No to czas zaplaty za trudy drogi i zarobione pieniadze nadszedl i dobrze slyszec, ze mogliscie sie dobrze zabawic. Cieszymy sie, ze kolejki nie byly duze bo to w dosc duzej mierze moze ograniczyc mozliwosc skorzystania z wszystkich atrakcji w ciagu jednego dnia. Co prawda sierpien jest najpopularniejszym miesiacem, ale juz w lipcu mozna by sie spodziewac duzych tlumow. Co do pokarmu, widac, ze gardalan moze wam jeszcze tylko dopomogl w przetrawieniu tej mieszanki, a jak widac Agata bez trudu mogla dodac do tego menu slodkie jablko. Bartek, kicz nie kicz, ale wygladasz dobrze na rycerza, ciekawe o jakiej postaci historycznej w tym momencie myslales i sie porownywales. Ala, wyglada na to, ze potrzebowalas balsamu na stopy, za duzo chodzenia? Adam, tej koszulki nie moge rozszyfrowac, ale widac, ze zadowolony jestes z atrakcji gardalandu. pozdrawiamy, Maciek i Sarah
OdpowiedzUsuńA tu wpisek nie dla autorow bloga!!
OdpowiedzUsuńLudziska: nie podgladajcie tylko tego bloga ale tez zostawcie jakis komentarz, pytanie, nic wam na mysl nie przychodzi? Z licznika wynika , ze jest was dosc sporo. Autorzy bloga robia ta relacje dla was, dajcie im szanse poczucia, ze to ma sens inaczej przestana pisac i wstawiac zdjecia, a wtedy juz nic nawet nie bedziecie mogli podgladac.
Dla nas milo jest sledzic ich droge po Europie, mamy nadzieje, ze dla was tez.
Maciek i Sarah