wtorek, 19 lipca 2011

Montpellier - Marseille - Cassis, Francja

Wyjeżdżając z Montpellier do Marsylii byliśmy nastawieni na zarabianie. Najpierw długo krążyliśmy po całym mieście w poszukiwaniu najbardziej turystycznego, a co za tym idzie najbardziej dochodowego miejsca. Było to trudnym zadaniem, ponieważ część ludzi była jeszcze na rozległych plażach, a pozostali wyglądali na miejscowych. Popracowaliśmy pół godziny, nic nie zarobiliśmy, ale nie było nudno. Do chłopaków najpierw podeszło trzech Afroamerykanów, z których jeden wyzywał Adama na bitwę freestyle'ową (na rymy). Następnie dwóch tym razem białych mieszkańców Marsylii za wszelką cenę chciało im sprzedać swoją płytę. Przekonywanie zajęło im 15 minut, ponieważ nie znali ani słowa po angielsku. Naszym faworytem został jednak nasz ostatni słuchacz, który przyszedł do nich z gołębiem i bardzo, bardzo chciał, żeby go wzięli. To tyle z Marsylii. Bilans: -2,50 euro wydane na parking i -50 eurocentów na ciasteczka.

Zrezygnowani znaleźliśmy na mapie najbliższe malutkie miasteczko - Cassis - z zamiarem spędzenia nocy na tamtejszej plaży. Ku naszemu zdziwieniu było sto razy ładniejsze niż Marsylia i dwieście razy bardziej turystyczne. W niecałą godzinę zarobiliśmy tam około 30 euro, które postanowiliśmy wydać na uroczystą urodzinową kolację dla Bartka. Chłopaki zjedli każdy po kilogramowym garnku mouli z frytkami, a my postawiłyśmy na pizzę i naleśniki. Następnie udaliśmy się na plażę, gdzie "opróżniając" ostatnie zapasy z Barcelony (sangria, piwo, śmierdzące kalmary w puszce i jamon serrano) świętowaliśmy zbliżające się urodziny. Niestety, zasnęliśmy pięć minut przed północą.
Agata mówi, że musimy jeszcze koniecznie napisać o tym, że Adam jej urwał pasek od torby.




O ósmej rano obudzili nas panowie jeżdżący wyrównywarką do plaży. Zwinęliśmy się szybko i ruszyliśmy w drogę do Cannes. Strasznie leje...

P.S. Dzisiaj tylko trzy zdjęcia i to z telefonu, bo rozładowała nam się bateria w aparacie, a od dwóch dni nie mieliśmy dostępu do prądu. W zamian niżej pojawiło się więcej zdjęć z Barcelony i bonus - filmik.

7 komentarzy:

  1. nie wiem czy czytales ponizsze komentarze moje, ale w razie czego, kiedy dotrzecie do mediolanu i gdzie bedziecie??

    OdpowiedzUsuń
  2. Dotrzemy do Mediolanu na pewno. Właśnie miałem odpisywać na SMSa. W Mediolanie będziemy prawdopodobnie jutro wieczorem lub pojutrze przed południem. Fajnie by było się zobaczyć :) W Milanie będziemy głównie zwiedzać i ruszamy dalej do Verony, Gardalandii i Wenecji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bartku, jak dotrzecie do Mediolanu a raczej jak bedziecie juz w drodze i jakies 100 km od Mediolanu to wyslij sms-a. Jadac od strony Turynu przed Mediolanem jest nasz dom przy zjezdzie na mesero, ale czy wy bedziecie jechac autostrada?

    OdpowiedzUsuń
  4. ok, zapewne nie bedziecie jechac przez turyn, ale od poludnia ze strony Genova.Jezeli mielibyscie sposobnosc zatrzymac sie u nas to raczej kierujcie sie autostrada A26 (E26) przez alessandrie i potem przez novare.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękujemy, właśnie sprawdziliśmy sobie trasę z Cannes do Robecco. Będziemy w kontakcie smsowym. Wsiadamy do auta. Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej globtroterzy, tu rodzice Piotrka R.(Adam skojarzy).Będziemy na trasie waszego rajdu w Kołobrzegu od 27.07 do 16.08.Oferujemy podobne usługi co w Będzinie :) za super repertuar wokalno-instrumentalny.Pozdrawiamy odważną czwórkę spontanicznych turystów!

    OdpowiedzUsuń